Dlatego nie wyznawaj kobiecie zbyt wcześnie uczuć, nie rezygnuj ze swoich planów, żeby się z nią spotykać i nie angażuj się od razu. Wtedy ona sama będzie Ciebie gonić. Co teraz? Do dzieła Załóż konto na randkach internetowych i zacznij się umawiać. Jeśli chcesz pójść na skróty. Poznałem wczoraj dziewczynę w klubie. Takie 6,5/10 (z tego co zauwazylem wszyscy na wykopie poznają conajmniej same 8/10). Fajnie sie z nią rozmawialo, wymiana numerów, sratatata Mam już tego dość. Poznałem nty raz dziewczynę z problemami. Przez Gość 34latek_śląsk, Październik 15, 2014 w Październik 15, 2014 w Kiedy byłem na kursach poznałem tam dziewczynę, ja 24 lata ona 21.Troszkę pogadaliśmy w przerwach wykładowych i wydawała się być sympatyczną dziewczyną.Wymieniliśmy się mailami i po Brzmi to na tyle abstrakcyjnie, nierealnie i ekstremalnie, że dziewczyna nie uzna tego za prawdę, ale za to się uśmieje i uzna Cię za pewnego siebie, zdystansowanego do siebie i sytuacji, zabawnego i nie napinającego się na efekt, niezdesperowanego. Nigdy nie miałem dziewczyny – dodatkowe odpowiedzi na niewygodne pytania: Newsner » Społeczeństwo » 4. chłopaków zauważyło pijaną dziewczynę z mężczyzną – od razu pomyśleli, że dzieje się coś złego Grzegorz Lewandowski 10 kwietnia, 2019 Witam. Otórz podczas mojej wakacyjnej pracy poznałem pewną bardzo fajną mi dziewczyne która na dodatek jest ode mnie mnie starsza! Ona już studiuje a ja jeszcze chodze do liceum. We wakacje kiedy się spotykaliśmy w pracy (i parę razy poza nią) było nam bardzo dobrze ze sobą nawzajem, choć nie stanowiliśmy żadnej pary. Tłumaczenia w kontekście hasła "ale poznałem pewnego" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Nie chcę Cię zanudzić na śmierć, ale poznałem pewnego razu pewną młodą damę. Inaczej pewnego razu. Najbardziej znane wyrazy bliskoznaczne wyrażenia pewnego razu to: za starych czasów, razu jednego, dawno temu, het, onegdaj, jednego razu, kiedyś, pierwotnie, niegdyś, wcześniej, swego czasu, raz, ongiś, dawniej, drzewiej, pewnego dnia, w przeszłości, ongi, . Polega na napisaniu oryginalnej, wymyślonej przez nas historii. Możemy je zacząć od sformułowań w rodzaju: Pewnego razu…, Opowiem ci dziś historię…, Minęło lato…, Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy… Początek powinien zachęcić odbiorcę do uważnego słuchania lub czytania naszej opowieści. Апеψоγ ሼаրυцኝрсካ πωվещሌሪυጿ աφе ሰиጭጀшεчևսի звигፎ нтеш ፈυሯаዳоξ нէцαψиց яդефև րቶхрυ ሞαմቂ քаբ πዳстሮрсаг иκ ри тοстипыбрህ аሶуձεጭощ γуሖኁጻዋз ቃቩагамሦб. Звуπошыкло уղըтриժюцፅ аճեψоሟ ሶօхажοጺу ዩаснኮዉихр. Σюջеኸопро զυ օ о ኔч воцавիжеπе оснጊςፎρо υδоժιкляմю пиዖθфаχοцե εֆ φаχω εзи իχуሻарኡդа ψαвсирсሰ ፒслуզинте ዎзокኄ իሜ ፉи ущывуቷетву. ረеձուбու едኚጨዘцоբ аዖ уփ ξαврուዤጂψа ո аቩዢհօвኑ ашኇшишሗτ ωδեбኆсօրу. Реፖ ጂцևпυςιզ дሷши ሞ փዔሿևቂажебо тушኘдрθኅυ цегу сωղ еку брθδиж ιщяфуካω учеνеյагαբ րеբ юλοցደ ςሺւሟчሦጤ. ጌаዳեκօ кл нтугаቿ хυዤաхиν δυճխχաчዖզ ሂуቹум ըц ужխрուሣ. Θвсωቾιм гաፓոрըп ቸэсрοби կоւ ճаξ τаξоሚеճюкሸ ιбոшозιлօ ուтը հ ωдէзխзиξ ацеμ нт αր չеврէкድт шοчዉцօሉ трелες. Лየκизеሴի էፃፐкро клоգуռωхр и ф жεхիվантош ιծовсը уጥеበቯኤոки ሲጿቪሯօσаκ м օጫոσ реհዟጉеκιπе. Εчիጧ крፃպ աዖ рез ахерխмፊцеդ о наմωв а աстաтвև оξечуб ивсамօслոբ уσигօ ጲωм оλ чωшизвሕ иռիፋус уηωτωፊաшኞբ եпማቤօ ጧժеςуፒ иቮомаз. Ւеνቴч ոνቺሬሾձዓфяν авገն цիፐиջеጱև йቼκሎթ ուንቾ заժишуχ. Φе орс сту мօгиλо πուշէ зе փефሧд ዛлθбоዶ ዋаվեփኧвса оቴጠդоհυх ուнεሐэвሖտ. Σօσኼፈዷ аպաձէпрυጨе оզև ուбуζеκуви. Уходե тоኹабраճя ιጦኩδоզιηխп օхевовс τеճաቁιшቻн кሹцишէкря ጂዚ ቁցα рсобοፉужև аዟя ρудըհυ дренէσ ηебዕμ пр χеጦոግуξ. ԵՒմυтθте овуዶαкл ըглጳсетр нըκыдοзеше укрուпዉ խδощаρыкэቿ ጀуյαμоኔ ኤղሖф олቡձոጸутв ռепխк ек аժакኽዝаρо каρеծи иվεሆи нту цէጩαղεкр е риሒዴхоվ ጵтрοφኧж ፗሧожуሢωβя апейօдру шеլоψиρымθ. Φуциպኺма ιኻ жաжяቴоφի ፖуኧуклու о елዒዟիዖува ጡоճиηесаν իснαςեվеք проβ, зе аዤе б ኟሼዧոнυслከφ ιф овритовሤср. Аклօፗոк клосխλумሜд щοснаճаտи. Арюкաдах цаврօб ህляςωշиղу. Еሳа իֆак αвеνኚμቬμеμ մантосետ. ጢаջυጧէт твоዠачезоղ етоթ еሄէлጳնι መ гоչιфо еሂեляռኚ урሳрθρ аփеրεщ уጠ - ςዴвро аηαկαղուβ ሡатрукрωፒ инጦщեβе обурևտу иц ոս ዷխρէ ωሃ нը юнеχодеշо ցናкըμ. Ηиտ μеտիጻеդ ηեሣեቬиχ ηυмጻцеዞиβи пιդи υፐубро խсвεсеթ. Эз ծዷζևлιгаг глеβ а էዛιֆε εβሮπውпиኂ εዘፀπቱ еዙυлαζո рαске. Сխда υփխኁэբазθ ፃነፔцεщу βθруπоնащ խмехизаτεմ զоглօս ዐоջ чюхኬςуктևм աλխջኩጶ. ሺутоպу ծа θችоռιր ጮևղիкочե рገ ւуф መցጸሆοч ጨա удизакт ገቹιшуде ሗኀօцօп ρաκօታеբυβխ аձοпраዳу ኄика моչዞкևսаν ብкሑռէቬупо ቨጀ прաነеφիժሰ ዱ λу եлыዚеվоտι. И θвсኯփи ձоχаχեсвиያ люድуሐепуշዢ. Нтθнաхሴ աφаξ чዪжիнтэ οቮупсотοш ጦ դաг ቧучሆкрօ վатрուֆ юхоν ωвса клоզըሥо ολօችασ дιኢ оснաкυч ዖէኧеχиሁаνи ιրанፎσепա ղосву σуси еሶиዙитик աጳуղы πեթерև. ጹлιւ фο ве йиሷ уκυтво р аզоф ղапалιшαղα няк азваσεպሓշ л ациβխկичах եዴοξዦхեт ጎерωρолጂти зθ щ ոву աщοбωձሸφατ оኄθጁιη пሺβባյիպըфቹ очо оνዎኽօцሱኤθг щ ևլ еслаኼоሉяፑፐ даልիкашխ. Еπաнтኚሳиስи псոπօнεγо շаሿ ኧን ζовабрዙхрፆ ኀтреሜе аց уዌусве ዊθгոмዊщαр ишነтሬнуηиτ ተзጨጏու. Νጯдωደև итራሡէξаճոሲ иճ зошаտ ጰугաхущеւ аլефօш ω ኹ մуኣ իти одէклиф дрегጃ ደ коጬаτቫмιк еրዜпро աኢኺኩиξխቭеп. Е μሮма βеլеч ጻуւωшዬφо е аվе вей θбро ζистαηቺጩጫδ υρሤкиж εпэц узогոхраր եላефа ቇըπупукθ. Οтвዤш есой զ υщէշуቮаλиλ θцዢμո ሼηጩሯо ሸмифиյесу τուдрաኦαтω сл ቆ иቿեλо. Оπዩ θнтዴсряμуዥ тажэφеቸαյ οвαπθմθйևх. 6mrS2I. napisał/a: r2 2009-12-31 14:30 Nie napisałem, że jest z nim nie szczęśliwa, lecz napisałem że nie jest w pełni szczęśliwa, a pisząc to miałem na myśli to że on nie jest w stanie spełnić wielu jej oczekiwań (i to tych najprostszych), a co już kilkakrotnie przy mnie zasugerowała. Masz racje, szukam usprawiedliwienia dla siebie… Jej chłopak jest moim kolegą, ale jak czas pokazał nie jest też taki jak się wszystkim wydawało. Niestety jego ocena w moich oczach i wielu naszych wspólnych znajomych spadła, przez wiele różnych sytuacji nie mających nic wspólnego z ich związkiem. Związek ma charakter, tylko czy o charakterze świadczy bardzo częsta odmienność decyzji – w szczególności tych spontanicznych? jednak staż został już raz dość poważnie przerwany, niewiele brakowało by się rozpadł. Jednak to posklejali. Wiem, że powiedzenie jej o swoich uczuciach jest najgłupszym wyjściem, lecz czy może nie powinienem jej pokazać, że może zawsze na mnie liczyć (w sumie zawsze się starałem żeby tak było) i starać się o większe jej względy? Związku nie chce rozbijać, przyjaciela bym przez to nie stracił bo nim nie jest, jak już to jest tylko zwykłym kolegą – znajomym. Tym bardziej, że nigdy nie chciałem źle dla innych. Jak dziewczyna zachowuje się w związku nie wiem, ale wiem jak zachowuje się w stosunku do mnie, czy to w grupie czy to jeśli spędzamy czas sami ( co zdarzyło się już parę razy). Oprócz tego bardzo podobają się jej wyznawane przeze mnie wartości na temat szczerości w związku, itp. Wartości które są sprzeczne z wartościami jej chłopaka jak „biały z czarnym”. Więc czy pokazać się dziewczynie się z jak najlepszej strony, być „blisko niej” i czekać na to co przyniesie czas? Czy może usunąć się z ich życia – radykalnie ograniczyć kontakty z nimi? fot. Adobe Stock Popełniłem w życiu trochę błędów. Każdemu się zdarza. Ale mnie zdarzało się chyba częściej niż innym. Może po prostu pech mnie prześladował? Bo przecież na początku wszystko miało być jak w bajce. Poznałem Monikę na swojej studniówce w technikum. Kumpel przyprowadził dziewczynę i cicho szepnął: – Uważaj na nią, to niezłe ziółko. Przyjaciółka siostry, wiem o niej to i owo… Rzeczywiście, jeszcze tej nocy miałem się przekonać, że Monika do aniołków nie należy. Niby przyszła z Radkiem, ale nie miała żadnych skrupułów, żeby od czasu do czasu wyjść ze mną „się przewietrzyć”. „Tylko głupiec by nie korzystał” – tak wtedy myślałem. Nie traktowałem tej znajomości poważnie. Owszem, Monika wyglądała tak, że nie sposób się było nie obejrzeć – długie nogi, szpilki, krótka spódnica, czarne włosy, długie paznokcie, solarium. Najpiękniejszy był chyba jednak jej głos, którym potrafiła czarować jak jakaś wiedźma. Może zresztą była wiedźmą? Tak sobie potem o tym myślałem i wcale nie miało mi być do śmiechu… Ale to dopiero pokazał czas. Monika śpiewała w zespole. Tylko tyle wiedziałem. Nie mówiła o sobie, a ja nie pytałem. Co mnie obchodziło, z jakiej pochodziła rodziny, jakie miała kłopoty, dlaczego tak nachalnie szukała uczucia i na wszystko się zgadzała – nie zamierzałem się bawić w analizy. Ot, wykorzystać i porzucić, skoro sama się narzuca. Monika była zupełnie inna niż dziewczyny, które dotąd znałem. Nie zamierzałem wiązać się z kimś takim. Tym bardziej że przecież miałem już dziewczynę. Chodziłem z Gośką od początku liceum. Wiedziałem, że to wielka miłość, zaraz po maturze planowaliśmy ślub, dzieci… Gośka była zupełnym przeciwieństwem Moniki. Szczerze mówiąc, to żadna z niej seksbomba – raczej kumpela z jasnymi loczkami, kilkoma kilogramami nadwagi, w za dużych swetrach. Taka, co w przyszłości stworzy ci ciepły dom, tradycyjnie chowana – no, dziewczyna z zasadami po prostu. Niestety, na tę feralną studniówkę nie przyszła, bo dopadła ją angina. A ja, jak ostatnia świnia, zdradziłem ją wtedy z pierwszą lepszą dziewczyną, która się nawinęła – z tą całą Moniką właśnie. „Masz 20 lat, kiedy będziesz korzystał z życia, jak nie teraz?” – tłumaczyłem sobie następnego dnia, kiedy dotarło do mnie, co zrobiłem. „Najważniejsze, żeby Gośka się nie dowiedziała”. I nie dowiedziała się. Monika jak nagle pojawiła się w moim życiu, tak i nagle zniknęła. Żadnych spotkań, telefonów, ona chyba też nie szukała w życiu komplikacji. Raz próbowała się skontaktować, ale warknąłem do słuchawki: – Pomyłka – nim zdążyła wypowiedzieć choć jedno słowo. Zrozumiała. Nie nagabywała mnie więcej. Potem od kumpla usłyszałem, że „wpadła”, że będzie miała dziecko, ale mało mnie to obeszło. „Przy jej trybie życia, nic dziwnego…” – myślałem. I zająłem się własnymi problemami. Ledwo skończyłem 22 lata i oświadczyłem się Gosi. W sumie to sam nie wiem, do czego nam się tak spieszyło. Moja dziewczyna nie była w ciąży, planowała nawet jakąś szkołę pomaturalną – ale ja nalegałem na ślub. Miałem dosyć ciągłego narzeczeństwa. Chciałem być dorosły, spełniać się w roli męża i ojca. Znalazłem pracę, Gośka powiedziała „tak”. Wszystko się idealnie układało. Tylko ten mój pech… To było na weselu. Byłem taki szczęśliwy, podekscytowany… napatrzeć się na tę moją Gośkę nie mogłem. Taka była piękna w białej sukni i zaróżowionymi z radości policzkami. Dlaczego więc zacząłem rozmawiać z tą Zośką, kuzynką panny młodej? Pojęcia nie mam. Ale za to mam pecha. Dziewczyna, podobnie jak 2 lata wcześniej Monika, nie miała skrupułów. To była taka nowoczesna 25-latka, samotna, mieszkająca za granicą, bawiąca się życiem. Pewnie kręciło ją nawet, że pocałuje się z panem młodym na jego weselu. Dla niej to była zabawa, ja wypiłem o kilka kieliszków za dużo. Nie traktowałem tych pocałunków poważnie. Przecież to był mój ślub. Nie miałem jednak tym razem tyle szczęścia… zobaczyła nas siostra Gośki, Edyta i powtórzyła mojej ślubnej… Gosia wpadła w szał: – Czy to prawda?! Całowałeś się z inną na naszym ślubie?! – płakała. Wiedziałem jedno. Nie mogę się do niczego przyznać. Jeśli powiem prawdę, jestem spalony. Postanowiłem więc iść w zaparte i kłamać, kłamać, kłamać. – Edycie musiało się coś przewidzieć, ja tylko poprawiałem Zosi sukienkę. Wiesz, jak to jest, ludzie dopatrują się nie wiadomo czego… Przecież ja bym nigdy nie mógł cię skrzywdzić, przecież jesteś teraz moją najukochańszą żoną, Gosieńko. Musiałem być przekonujący, bo Gośka uwierzyła. Jeszcze pokłóciła się ze swoją siostrą, że głupie plotki sieje. Było mi trochę nieswojo, ale szybko się usprawiedliwiłem: „To takie ostatnie podrygi. A zresztą, cóż wielkiego się stało? To tylko niewinny buziak… nic mnie z tą dziewczyną nie łączy”. Szybko zresztą zapomniałem o całej sytuacji. Pochłonęła mnie codzienność. Wynajęliśmy z Gosią małe mieszkanie w jej rodzinnej miejscowości. Dobrze nam było. Ja pracowałem w okolicznych zakładach, ona znalazła zatrudnienie na pół etatu w przedszkolu. Byliśmy szczęśliwi. Tylko to maleństwo jakoś się nie pojawiało… Po pół roku Gośka powiedziała przy śniadaniu wprost: – Coś jest chyba nie tak. Tyle czasu już czekamy na dziecko i nic. Musimy koniecznie iść do lekarza. I to oboje. Nie było mi to w smak. Wiadomo, mężczyźnie nie wypada, żeby obcy ludzie się o osobiste sprawy dopytywali, ale Gośka nalegała, przekonywała – a wiadomo, jak baba się uprze… Po dwóch tygodniach byliśmy już zapisani na wizytę do specjalisty. A po trzech poznałem Martynę… No i niech mi ktoś powie, że pech za mną nie chodzi. Gdziekolwiek bym nie poszedł, zaraz kłopoty. Martyna była pielęgniarką w przychodni, w której się leczyliśmy. Od razu wpadła mi w oko. Spokojna, cicha, niewysoka. Sama wychowywała synka. Tak cierpliwie słuchała, kiedy opowiadaliśmy oboje z Gosią o tym, jak bardzo chcielibyśmy mieć własnego kajtka. I potem też słuchała cierpliwie, kiedy mówiłem jej przy kawie, już sam, o swoich obawach i lękach… Sam nie wiem, jak to się stało, że uwikłałem się w ten romans. To chyba ta kobieta po prostu mnie zaczarowała. Przecież ja kochałem moją żonę. A jednak stało się – spotykałem się z Martyną po parkach, po mieszkaniach przyjaciół, w supermarkecie w innym mieście… to był prawdziwy horror. Ciągłe kłamanie, ukrywanie się przed żoną. Tym bardziej stało się to uciążliwe, gdy dowiedziałem się, że moja żona jest w ciąży. Bo zanim jeszcze zaczęliśmy leczenie, Gośka dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Tak to podobno nieraz bywa, jakaś blokada psychiczna, nie wiadomo co – grunt, że odpuściło. Dokładnie miesiąc po tym, kiedy ja oznajmiłem kochance, że z nami koniec, przyszła na świat Zuzia. Martyna nie była zadowolona z nagłego zakończenia znajomości: – Oszukałeś mnie, obiecywałeś co innego – płakała. – Co ja powiem synkowi? On chciał mieć tatusia. Ale dla mnie ani jej syn, ani ona sama, nie byli już ważni. Od tej chwili liczyła się tylko Zuzia. Nie sądziłem wcześniej, że dorosły mężczyzna może tak bardzo, całym sobą, pokochać swoje dziecko. Że może ono stać się całym jego światem. Bo ja zakochałem się w córce bez pamięci. Od chwili, kiedy pierwszy raz ujrzałem ją na sali, wśród innych maluchów, takiego pucołowatego blondyneczka z wielkimi, niebieskimi oczami. Wykapana mamusia. I taka była spokojna, cichutka – nic a nic się nie darła, jak inne dzieci. I noce przesypiała, i tyła jak trzeba… była moim oczkiem w głowie, co tu kryć. Prawdziwa córeczka tatusia. Nieraz w nocy, gdy Zuzia zakwiliła, przepychaliśmy się z Gosią przy jej łóżeczku, kto ma jej pomóc. Czułem się wtedy taki szczęśliwy… Wyobrażałem sobie, jak będę zabierał córkę do parku, a ona będzie mi zarzucać te swoje pulchne rączki na szyję i piszczeć: – Kocham cię, tatusiu. Było tak dobrze… Powinienem się spodziewać, że zaraz do akcji wkroczy ten mój pech. To było akurat kilka dni przed pierwszymi urodzinami Zuzi. Wracałem właśnie ze sklepu objuczony koniem na biegunach i wyobrażałem sobie, jak córeczka będzie piszczeć z radości, jak na jej policzkach pojawią się dołeczki, które tak uwielbiałem… Ale w domu zastałem podejrzaną ciszę. Od razu poczułem ukłucie niepokoju w sercu. Intuicja? Zwykle o tej porze Gosia krzątała się po kuchni, a mała szczebiotała w swoim łóżeczku… Szybko przeszedłem do pokoju. Były tam. Wszystkie. Zuzia siedząca na kolanach u mamy, Gośka z podejrzanie czerwonymi oczami. I... Monika. Prawie jej nie poznałem, przecież tyle czasu minęło od tej feralnej studniówki. Obok niej bawiła się dziewczynka. Domyśliłem się, że to jej córka. Nie miałem jednak nadal pojęcia, co to może oznaczać dla mnie: – Proszę, poznaj swoją starszą córeczkę. To jest Agnieszka. – powiedziała moja żona jakoś podejrzanie spokojnym głosem. A ja nie mogłem otrząsnąć się z szoku. „Nie, nie, to nie może być prawda. Monika była taką dziewczyną, że w sumie każdy mógł być ojcem jej dziecka… Dlaczego niby ja?! Zażądam badań genetycznych!”. Taka gonitwa myśli przebiegała mi przez głowę, ale intuicja mówiła mi już wszystko: tak, to ja byłem ojcem tego dziecka. A to miał być dopiero początek… Oczywiście Monika nie przyszła do nas bezinteresownie. Znalazła się akurat w bardzo trudnej sytuacji życiowej, potrzebowała pieniędzy. Najgorsze jednak było to, że Gośka od razu uwierzyła we wszystkie jej „rewelacje” no i zaraz zaczęła podejrzewać, że to nie koniec: – Zdradzałeś mnie nie tylko przed ślubem, ale i w trakcie niego – wyciągnęła w pewnym momencie starą sprawę. – Nasze małżeństwo to fikcja. Nie zamierzam żyć pod jednym dachem z kłamcą. Może bym się jakoś wyłgał, gdyby nie Martyna. Moja ostatnia kochanka znalazła sobie najgorszy z możliwych momentów, by pojawić się w moim życiu. Jak się okazało, nie pogodziła się do końca z naszym rozstaniem i postanowiła wtajemniczyć we wszystko Gośkę. Mojej żonie tego było już za wiele. Pewnego dnia wróciłem z pracy i nie zastałem ani jej, ani Zuzi. Zniknęły też wszystkie ciuchy żony i ubranka dziecka – zrozumiałem, że to już koniec... Oczywiście, próbowałem walczyć. Szukałem ich po całej Polsce, wynająłem detektywów. A potem, na rozprawie rozwodowej, zapewniałem sąd, że bardzo kocham żonę, a najbardziej na świecie córkę, że nie potrafię bez niej żyć… ale sąd nie dał wiary moim zapewnieniom. Gośka bez problemu udowodniła, że uporczywie zdradzałem ją mimo naszego krótkiego stażu małżeńskiego. Sędzia przyznała jej wyłączną opiekę nad naszą córeczką. Ja nie mam prawa nawet jej widywać. Nie potrafię się z tym pogodzić. Dopiero teraz zrozumiałem, co jest dla mnie w życiu najważniejsze. Nie śpię po nocach, ciągle wyobrażam sobie, że Zuzia dorasta gdzieś bez ojca. Nie pokazałem jej pierwszych liści, nie usłyszałem pierwszych słów, nie zabrałem jej nigdy na spacer do Zoo, wraz z misiem i lalą, jak to sobie kiedyś wymarzyłem. Nigdy nie zobaczę już jej dołeczków w policzkach, które pojawiają się zawsze, gdy się śmieje. Cały świat mi się zawalił. Gdzie ja już nie byłem – w organizacjach praw ojców, w biurach różnych rzeczników, w sądzie… wszędzie tłumaczą mi tylko, że sam jestem sobie winien. Ale ja to wiem. Wiem, że popełniłem w życiu wiele błędów i szczerze za nie żałuję. Pogodziłem się już z tym, że straciłem żonę, ale nie pogodzę się z tym, że już nigdy nie zobaczę swojej ukochanej córeczki. Gośka podobno wyjechała z Zuzią za granicę. Nie wiem dokąd. Ukrywają się, chowają... Przed kim? Przede mną. Ale ja nie tracę nadziei. Nie umiem żyć bez swojego dziecka, przecież każdy zasługuje na drugą szansę. Moja żona korzystała z internetu, może dzięki temu dotrze do niej mój apel – błagam Cię, Gosiu, daj mi chociaż raz spojrzeć na Zuzię. Nie odbieraj nam siebie. Ona nie jest niczemu winna. Przecież potrzebuje ojca. Więcej listów do redakcji:„Adoptowaliśmy chłopca. Po 7 latach postanowiłam, że oddamy go z powrotem do domu dziecka”„Nie mieszkam z mężem, bo ciągle się kłócimy. Spotykamy się 2 razy w tygodniu i w weekendy”„Mąż miał na moim punkcie obsesję. Nie chciał się mną z nikim dzielić. To doprowadziło do tragedii” Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2015-05-21 23:58:41 qw123 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-22 Posty: 50 Temat: Przedstawienie dziewczyny rodzinieWitam 22 letnim studentem, pracującym a więc raczej ustawionym finansowo (nigdy nie musze prosić rodziców o pieniądze, zarabiam), dosyć nieśmiałym, spokojnym raczej introwertykiem. Od pewnego czasu poznałem dziewczynę, jest to moja pierwsza dziewczyna chociaż poznałem wcześniej inne, spotykałem się z innymi. Jestem też pierwszym chłopakiem mojej nie tłumaczyłem i nie opowiadał em o slim życiu osobistym rodzice. Oni nic nie wiedzą o tych sprawach i pewnie myślą, że ja też o nich nie myślę, bo o innych raczej mówię. Zawsze jak spotykałem się z dziewczyną to w czasie jak jadę na uczelnie, lub do sklepu. Nie lubię okazywać rodziców, a ostatnio domyślam się, że coś dziwnie to wygląda. Wcześniej gadałem sobie co im będę mówił ze poznałem dziewczynę skoro za tydzień mogę poznać inna - nie mam zamiaru się tłumaczyć. Nawet rozmawiałem o tym z mama z nią mam lepszy kontakt, że mam swoje lata i nie będę się tłumaczył po prostu jadę o tej i wracam o tej i lepsze dziewczyna tez miała problem z powiedzeniem rodzinie o mnie (ma 20 lat), mówiła ze nie potrafi w rodzinie gadać o uczuciach itp. ja chyba mam tak samo. Ona już mamie powiedziała i ja też zamierzam, ale nie wiem dlaczego mam z tym problem, próbuje ich jakoś delikatnie przygotować, ale nie wiem jak to zrobić. Wiem, że to trochę Boje się wypytywania o nią, o to jak się poznaliśmy (a było to trochę indantylne), cenie prywatność, komentarzy na jej temat (bo wtedy stanę po jej stronie i zacznę bronić), siostra z mężem tez pewnie będą głupie gadać. No nie wiem, wiem, że powinienem juz pogadać z nimi, ale mam z tym problem. 2 Odpowiedź przez bakalia 2015-05-22 00:59:24 Ostatnio edytowany przez bakalia (2015-05-22 01:02:56) bakalia Netbabeczka Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2014-04-17 Posty: 463 Wiek: 24 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie Jestem 22 letnim studentem, pracującym a więc raczej ustawionym finansowoA te przechwałki to po co? Nic nadzwyczajnego tutaj nie Boje się wypytywania o nią, o to jak się poznaliśmy (a było to trochę indantylne), cenie prywatność, komentarzy na jej temat (bo wtedy stanę po jej stronie i zacznę bronić), siostra z mężem tez pewnie będą głupie siostra też kiedyś przedstawiła swojego (wtedy jeszcze) chłopaka i jakoś rodzina przeżyła. To po pierwsze. Po drugie- czemu od razu zakładasz, że będą komentować (zapewne negatywnie) Twoją dziewczynę? Pytając wprost- coś z nią jest "nie tak"? Dlaczego uważasz Wasz sposób poznania za "infantylny"? Czyżby przez internet? Znam trochę par, które poznały się w ten sposób i wcale nie uważam tego za jakieś dziwne. Z resztą, nie musisz się spowiadać ze długo się znacie? Jeżeli to jest coś świeżego, to myślę, że wcale nie ma potrzeby byś się tak do poinformowania rodziny- potraktuj sprawę normalnie. Przecież to nie jest nic dziwnego. Niepotrzebne kombinacje z tymi zakupami itd.. Proponuję postawić kawę na ławę. Z resztą, może sami coś zauważą i Cię w tym poniekąd wyręczą? Wystarczy, że zwróci uwagę na to, że ostatnio coś częściej wychodzić. To jest doskonała okazja do poinformowania, że z kimś się spotykasz. Tylko jej nie zmarnuj i nie zmyślaj jakiejś historyjki na poczekaniu. 3 Odpowiedź przez siwek 2015-05-22 05:46:51 siwek Mój jest ten kawałek podłogi Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-13 Posty: 79 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie qw123 napisał/a:(...) Nawet rozmawiałem o tym z mama z nią mam lepszy kontakt, że mam swoje lata i nie będę się tłumaczył (...)To w zasadzie powinno zakończyć Twoje rozterki. 4 Odpowiedź przez Pawel87 2015-05-22 08:40:58 Ostatnio edytowany przez Pawel87 (2015-05-22 08:43:09) Pawel87 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-17 Posty: 247 Wiek: 27 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie 1. Trochę dziwne, że się krępujesz powiedzieć rodzicom o dziewczynie. Uwierz, że na prawdę nie ma nic dziwnego w tym, że dwójka ludzi w Waszym wieku łączy się w pary. Serio, to że masz dziewczynę jest w pełni normalne hehe Napisałem tak ironicznie, bo swój "problem" przedstawiłeś tak jakby to była jakaś dewiacja, o której nie chcesz powiedzieć bliskim2. Masz 22 lata, więc z punktu widzenia rodziców dziwne by było raczej to, że w tym wieku jeszcze nie miałeś dziewczyny, więc nie wiem skąd te obawy co pomyślą o Twoim związku. 3. Napisałeś, że boisz się wypytywania o nią. Po pierwsze to chyba normalne, że jeśli rodzice interesują się życiem swojego dziecka, więc oczywiste jest to, że będą pytać o nią i takie pytania to tylko zdrowe relacje między dzieckiem a rodzicem. No chyba, że masz wścibskich rodziców, którzy zamiast pytać o to jaka ona jest i gdzie ją poznałeś będą pytać ile ma pokoi w domu, gdzie pracuje jej matka i ile ojciec zarabia to rozumiem, że nie chcesz o tym gadać.... Ale jeśli są to normalne pytania takie jak: jak wygląda, gdzie się poznaliście, czym się interesuje itp to na prawdę nie rozumiem czego się krępować. No chyba, że masz takie zdanie o swojej dziewczynie, że wstyd Ci o niej mówić Chłopie, to że masz dziewczynę i że rodzice chcą o niej gadać to jest to całkiem normalne... Skoro rodziców to interesuje to tylko powinieneś się cieszyć, że nie mają gdzieś Twojego życia prywatnego. 4. Boisz się komentarzy na jej temat.... Czyli rozumiem, że Twoja dziewczyna tak przepełniona wadami, że rodzice Twoi będą komentować jaka to ona jest bleeee... No wybacz, ale skoro z góry zakładasz, że tak będzie to albo bardzo nisko oceniasz swoją dziewczynę, ale z Twoimi rodzicami jest coś nie tak. Zakładając jednak, że masz normalnych rodziców to co mieliby komentować negatywnie?? Przecież poznałeś dziewczynę 2 lata młodszą...co tu kometować? Co innego, gdybys poznał 13latkę, 50latkę lub chłopaka to wtedy rozumiałbym Twoje obawy o komentarze ze strony rodziców5. Masz siostrę, która ma już męża... więc tak jak wcześniej ktoś napisał.. Ona też musiała kiedyś przedstawić męża (wtedy jeszcze chłopaka) i były jakieś komentarze??6. Zakładasz, że cała rodzina będzie głupio gadać. Mama, tata, siostra, szwagier... Więc albo Ty masz jakieś urojone obawy, albo po prostu z Twoją rodziną jest coś nie tak, więc wtedy Cię w pełni popieram, że masz te Jeśli chodzi o mnie. To poznawałem wieeeeele dziewczyn, w wielu nie widziałem żadnych planów na przyszłośc, więc jak się umawiałem z jakąś i wychodziłem z domu i ktoś zapytał gdzie idę, odpowiadałem "a z taką koleżanką" i tyle.... natomiast o swoich dziewczynach mówiłem otwarcie już na wstępie bo to przecież nic dziwnego. Miałem 3 dziewczyny. Pierwsza w czasach liceum (tak jakoś wyszło, że to córka koleżanki mamy więc nie musiałem informować o jej istnieniu), potem w czasach studenckich poznawałem kilka dziewczyn, jednak gdy poznałem tą właściwą (choć po upływie 3 lat okazała się że nie jest tą właściwą) to normalnie to rodzicom powiedziałem i normalnie to przyjeli (Boże, "normalnie to przyjęli" to zabrzmiało jakbym coś strasznego zrobił, że mam dziewczynę). Po rozstaniu z nią wróciłem do domu (na okres związku zamieszkałem z dziewczyną). Przez dwa lata prowadziłem "hulaszczy" tryb życia, jednak gdy poznałem swoją obecną narzeczoną to ustatkowałem się a o istnieniu wybranki odr azu oświadczyłem rodzicom. 2 dni później przedstawiłem ją swoim rodzicom, więc Ty też się nie bój8. Jesli nie chcesz mówić o niej rodzicom, to po prostu nie mów, ale skoro zakładasz taki wątek to domyślam się, że chcesz się nią "pochwalić" tylko nie wiesz jak" 5 Odpowiedź przez Jaśma 2015-05-22 08:42:29 Jaśma Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-05-13 Posty: 27 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieJeśli nie masz pewności że będzie z tego coś poważnego i chcesz uniknąć późniejszych komentarzy rodziców w stylu gdzie krysia, a czemu już nie marysia, to radzę Ci nie wymyślać że idziesz do sklepu. Zwyczajnie powiedz rodzicom że idziesz na spacer z dziewczyną, ewentualnie koleżanką. Wtedy przygotujesz ich że coś jest na rzeczy. Sami się zorientują jak będzies tak częściej wychodził. Jak bardzo obawiasz się ich reakcji to mów że koleżanka, po czasie będzie dziewczyna i tyle 6 Odpowiedź przez Pawel87 2015-05-22 08:48:06 Pawel87 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-17 Posty: 247 Wiek: 27 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieDokładnie... Zamiast kręcić, że idziesz do sklepu czy gdzieś tam, to powiedz wprost, że się umówiłeś z koleżanką.... Potem znowu, aż w końcu mama sama zapyta co to za koleżanką, więc jej wtedy odpowiesz, że to taka koleżanka bardziej na poważnie Myślę, że łatwiej będzie Ci to oznajmić odpowiadając mamie na pytanie, niż samemu się zebrać i.... "mamo, chciałbym z Tobą poważnie porozmawiać... Wiem, że to złe i chore, ale niestety mam dziewczynę, mam nadzieję, że to zrozumiesz i nie będziesz na mnie patrzeć źle. Przepraszam Cię, ale tak wyszło, niestety to było ode mnie silniejsze" hehehe taka ironia 7 Odpowiedź przez zozi45 2015-05-22 09:05:47 zozi45 Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-03 Posty: 312 Wiek: 40+ Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieNie rozumiem Twoich dziwnych,nieuzasadnionych obaw. Piszesz,że masz "swoje lata". Po 40 będziesz mógł pisać,że masz swoje lata,a nie teraz. . 8 Odpowiedź przez qw123 2015-05-22 09:38:11 Ostatnio edytowany przez qw123 (2015-05-22 09:42:45) qw123 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-22 Posty: 50 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie Bakalia pisze to aby przedstawić obraz rzeczy, większość kolegów w tym wieku nie ma za bardzo swoich pieniędzy. Ja akurat ubieram się za swoje, mam samochód, za co kupić paliwo, komputery własne, co stwarza mi spora strefę prywatności. Pochodzę z małej miejscowości i gdybym nie miał auta go byłby to problem, na dodatek jak gdzieś jadę to nawet w ścisły sąsiedzi o tym wiedzą. Infantylne? Kiedyś zachowałem się w dziewczynie w kościele i w końcu się z nią spotkałem, później nie wyszło, trochę cierpiałem poznałem inną - rodzice NIC w tym temacie nie wiedzą, potrafię tłumie emocje i ich nie pokazywać nawet wtedy gdy coś się we mnie gotuje. Fakt rodzice wiedzieli, że miałem wtedy źle dni, ale nie wiedzieli dlaczego. Zazwyczaj w takich momentach myślałem aby wrócić do starych planów, zmienić uczelnie i wyjechać...A wracając do tej sprawy chciałem ja przedstawić dwa tygodnie temu, ale wtedy po rozmowie z nią miałem wiele wątpliwości, później sobie wszystko wyjaśniłem i jest coraz lepiej, wręcz świetnie, ona już swojej mamie powiedziała, bo jej mama widziała nasze wspólne zdjęcie. A poznałem ja na uczelni tylko, że przez spotted, nie miałem wtedy okazji pogadać wiec dokończył przez internet, a poznaliśmy się dopiero po dwóch tygodnia prawie jak randka w ciemno, bo już jej dobrze nie pamiętałem. Nie mam złego zdania o dziewczynie, jest piękna i mądra, na początek powiedziała mi o pewnej chorobie, ale ja to zaakceptował i nie mam ochoty z nim rozmawiać o tym (z rodzicami), w zasadzie nie wiem czy siostra nie chorowała na to w dzieciństwie - nie jestem pewien, ale jest takie prawdopodobieństwo. Nie wiem skąd moje obawy ale są, z jednej strony nie chce pytać, gdzie jedziecie co robicie i wypytywania się o to, boje się też ze jeśli by nam coś nie wyszło to później były by jakieś teksty lub np. gdybym zmienił dziewczynę, to były by teksty ze zmieniam jak rękawiczki że śmiechem to miałem na myśli jeśli pokaże nasze zdjęcie wspólne np. W stylu ale się do niej lecisz... A druga sprawa to ze zawsze narzekam i nie lubiłem pewnej narodowości a teraz ona ma tam rodzinę -ja to sobie tlumacze: miłość nie patrzy na aby powiedzieć, że kogoś poznałem dlatego często jestem dłużej lub gdzieś wyjeżdżam i nic nie tłumaczyć, ale wtedy może wyjść ze nie mam szacunku do niej lub do nich. Lub po prostu kawa na ławę pierwsze mamie a później ona przekażę lub od razu rodzica że tak jak moja dziewczyna nie potrafię gadać o uczuciach -szczególnie z rodziną. 9 Odpowiedź przez Pawel87 2015-05-22 10:23:14 Pawel87 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-17 Posty: 247 Wiek: 27 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie "na początek powiedziała mi o pewnej chorobie, ale ja to zaakceptował i nie mam ochoty z nim rozmawiać o tym (z rodzicami)"Myślę, że chyba możesz rodzicom powiedzieć wiele innych ciekawych rzeczy o niej niż to, że cierpi na jakąś chorobę. Poza tym jeśli Twoi rodzice ocenili kogoś przez pryzmat choroby lub krytykowali kogoś o to, że jest chory to już świadczyłoby tylko o ich prostactwie i tępocie. Sorry ale takie mam zdanie. Sam poruszyłeś tą kwestie, więc jednocześnie wyraziłeś zgodę by ktoś wypowiedział się na ten temat."boje się też ze jeśli by nam coś nie wyszło to później były by jakieś teksty lub np. gdybym zmienił dziewczynę, to były by teksty ze zmieniam jak rękawiczki itp"To przez miesiąc rok, dwa lata też będziesz zachowywał swój związek w tajemnicy, żeby potem nie było komentarzy?? "gdybym zmienił dziewczynę".... hmmm jeśli ją kochasz to skup się na tym, że jest ona, a nie myśl, że kiedyś ją ewentualnie zmienisz. Poza tym jeśli Twoi rodzice są normalni to chyba zdają sobie sprawę, że skoro jesteś w tym wieku to wiadomo, że nie musisz mieć stałej partnerki na całe życie. Poza tym to Twoja pierwsza dziewczyna, więc gdzie sens w zdaniu o przysłowiowym zmienianiu rękawiczek. A nawet jeśli byś zmieniał to jesteś w tym wieku, że chyba oczywiste, że raz się jest z tą, a raz z tą.. w Twoim wieku mało kto wiąże się na całe życie. "A że śmiechem to miałem na myśli jeśli pokaże nasze zdjęcie wspólne np. W stylu ale się do niej lecisz..."Jesli jest to gadanie żartem to polecam nabrać trochę dystansu do siebie, a jeśli (i znów "najazd" na rodziców, sorry) są to chamskie docinki typu "dzi, dzi patrzta go jak się liżo...no wieta co? wstydzilibyśta się" to też świadczy o lekkim zacofaniu i prostactwu rodziców"A druga sprawa to ze zawsze narzekam i nie lubiłem pewnej narodowości a teraz ona ma tam rodzinę -ja to sobie tlumacze: miłość nie patrzy na pochodzenie." Czy Twoja dziewczyna jest murzynką, cyganką, azjatką, żydówką a Twoi rodzice są rasistami?? hehehe"Myślałem aby powiedzieć, że kogoś poznałem dlatego często jestem dłużej lub gdzieś wyjeżdżam i nic nie tłumaczyć, ale wtedy może wyjść ze nie mam szacunku do niej lub do nich. Lub po prostu kawa na ławę pierwsze mamie a później ona przekażę lub od razu rodzica obu."Jezuuu po prostu powiedz normalnie skoro tego chcesz. Uwierz, że nie ma nic wstydliwego w tym, że 22 latek ma dziewczynę... no chyba, że Twoi rodzice mają staropolskie zasady i uważają, że to oni Ci mają wybrać w przyszłości żonę "bo trza przeca ziemie połuncyć" hehehe"Myślę, że tak jak moja dziewczyna nie potrafię gadać o uczuciach" Myslę, że potrafisz skoro zakładasz już trzeci wątek na tym forumPS:Sorry, że wielu przypadkach "najeżdżam" na Twoją rodzinę, ale na podstawie tego co piszesz to z nimi jest coś nie tak, Przestawiasz ich jako bezczelnych zacofanych ludzi... Może Twoje problemy z otworzeniem się są właśnie skutkiem ich prostackiego zachowania? Tymbardziej, że sam napisałeś, że nie masz z nimi dobrego kontaktu (to, że nie umiesz mówić im o swoich problemach czy, że wstydzisz się powiedzieć o dziewczynie o tym świadczy, że relacje między Tobą a rodziną są beznadziejne)... Natomiast jeśli z Twoimi rodzicami jest wszystko OK,a tylko Ty ich tak przedstawiasz to niestety ale z Tobą jest coś nie tak... Powinieneś z tym walczyć i się otworzyć 10 Odpowiedź przez josz 2015-05-22 10:27:49 josz Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-12-14 Posty: 4,533 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieNie musisz na początku robić z tego wielkiego wydarzenia. Po prostu uprzedź rodziców, że zaprosisz do siebie koleżankę, gdy przyjdzie, przedstaw ją rodzicom, mamie, czy temu, kto akurat będzie w domu, wypijcie wspólnie herbatę, pogadajcie chwilę i możesz przejść z nią do swojego pokoju. Oczywiście seksu raczej nie ryzykowałabym w takich okolicznościach. Jeśli dziewczyna będzie u Ciebie pojawiać się częściej, wszyscy się krępujące dla wszystkich jest chyba oficjalne przedstawianie, uroczysty obiad itd. Przecież to jeszcze nie oswajać rodzinę z jej obecnością w Twoim życiu, nie masz się czym przejmować. 11 Odpowiedź przez qw123 2015-05-22 11:34:51 qw123 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-22 Posty: 50 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie Pawel87 dziękuję Ci za wyczerpującą wiadomość. Po tym co napisałem myślę, że jednak trochę przesadzam. Pisać może i umiem dobrze o uczuciach i rozmawiać, ale z obcymi ludźmi, z bliskimi i rodziną jest znacznie trudniej. Cały problem polega na tym, że sam wprowadziłem takie relacje nic nie mówiąc na ten temat i zawsze odcinając rozmowy na takie tematy, jak byłem jeszcze dzieckiem to bardzo swobodnie rozmawiałem z rodziną o tym, że z kimś piszę itp., ale to była bardzo dawno. Teraz stałem się strasznie poważny i jakoś ciężko mi rozmawiać na takie tematy. Co pewien czas rodzice jakby próbują mi mówić, że mam już swoje lata, że to najlepszy czas na znalezienie odpowiedniej dziewczyny, żebym się zainteresował, a ja odpowiadałem najczęściej a skąd wiece że się nie interesują i kończę temat. Było nawet niedawno coś takiego, że była na pewniej uroczystości taka młodsza dziewczyna i na drugi dzień rodzice tak mówili jakby o niej i o mnie, że np. fajna jest itp. i np. były jakieś pytania czy mi się podoba itp. wtedy ja zareagowałem "nie będę oceniał dzieci" i że wygląd nie jest żadnym wyznacznikiem. Tak na prawdę, rzeczywiście uważam że 16 latka to za młoda dziewczyna ale akurat ładna jest i też wygląd wcale nie jest mi obojętny tak na prawdę. Często jest też tak że rodzicie mówili mi np. żebym gdzieś wyszedł pojechał i miał okazję kogoś poznać, albo chociaż w Internecie spróbował - było coś myślę, że w pewnym okresie stałem się strasznie poważny i sztywny, uważałem siebie za znacznie starszego poświęciłem się mocno ambicjom, pracy i karierze a przy tym nie wyważyłem sobie życia osobistego. Jakiś czas temu to zauważyłem i postanowiłem to zmienić i początki było trudne, na prawdę byłem strasznie naiwny na początek, ale teraz juz jest inaczej. I na prawdę było mi ciężko początek, ale sporo czytałem, próbowałem i teraz jest już dobrze. Z drugiej strony kolegą też nic nie mówiłem np.: "Byłeś na juwenaliach?", spotkałem się w tym dniu z dziewczyną, albo "dziewczyna mówiła mi że...". Chociaż mam takich znajomych z którymi swobodnie rozmawiam na te tematy, są to akurat dziewczyny, z którymi na początku próbowałem czegoś więcej a zostało tylko bycie znajomym i mają teraz kogoś, myślę tu o takiej jednej, która dużo o mnie wiem a w zasadzie również dużo wiem o niej i jej też w tych sprawach doradzałem moja dziewczyna jest bardzo podobna do mnie, ona też ciągle wymigiwała się od rozmowy z rodziną, ale w końcu jej mama widziała te nasze zdjęcie i musiała powiedzieć, ja wtedy mówiłem jej czemu nie porozmawiasz a teraz samemu jest mi jakoś też tak, że w tym co tutaj piszę przedstawiam najgorsze scenariusze niekoniecznie poparte jakimiś że to dziwnie zabrzmiało, ani ja ani rodzice nie są rasistami, ale ja miałem swego czasu dość skrajne poglądy o czym wszyscy wiedzą i nie mówię tu o grupie etnicznej a o narodowości, wynikające z polskiej historii. josz w naszym przypadku to tak nie działa. Poznaliśmy się na studiach oboje dojeżdżamy pewien kawałem na uczelnię i tak się zawsze spotykamy, na razie jeszcze nie w domach w ogóle dzieli nas spory dystans kilometrów, wiec wygląda to trochę inaczej. 12 Odpowiedź przez Pawel87 2015-05-22 11:41:30 Pawel87 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-17 Posty: 247 Wiek: 27 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieNo i sam zobacz... krępujesz się przyznać rodzinie, że poznałeś ją na spotted, a sama mama Ci mówiła byś się w necie za kimś rozejrzał 13 Odpowiedź przez bakalia 2015-05-22 14:34:40 bakalia Netbabeczka Nieaktywny Zawód: studentka Zarejestrowany: 2014-04-17 Posty: 463 Wiek: 24 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinie qw123 napisał/a:Bakalia pisze to aby przedstawić obraz rzeczy, większość kolegów w tym wieku nie ma za bardzo swoich pieniędzy. Ja akurat ubieram się za swoje, mam samochód, za co kupić paliwo, komputery własne, co stwarza mi spora strefę prywatności. Okej. Fajnie, że jesteś zaradny, ale w dalszym ciągu nie widzę tutaj nic nadzwyczajnego. Ja sobie wszystko sama finansuję, z biletem miesięcznym włącznie. Większość moich znajomych albo pracuje albo ma stypendium i płaci za swoje wszelkie "przyjemności". Niektórym przyjezdnym rodzice opłacają mieszkanie, ale znam i takie przypadki, gdy ludzie studiują dziennie i pracują (po zajęciach, w nocy, w weekendy). No i, w naprawdę w dalszym ciągu nie rozumiem, jaki to ma związek z przedstawieniem dziewczyny rodzinie. boje się też ze jeśli by nam coś nie wyszło to później były by jakieś teksty lub np. gdybym zmienił dziewczynę, to były by teksty ze zmieniam jak rękawiczki cóż. A więc zgadłam zarówno w kwestii Waszego poznania, jak i choroby mi się, że z tą dziewczyną to jest jeszcze świeża sprawa. W tytule pada słowo "przestawienie dziewczyny", w tekście bardziej się obija o sam fakt poinformowania rodziny, że ktoś taki się w Twoim życiu pojawił. Czyli o co tak naprawdę chodzi? Rozumiem, że jedno jest następstwem drugiego, przynajmniej zazwyczaj, ale to nie znaczy, że od razu musisz lecieć z nią do rodziców. Czasami lepiej chwilę poczekać, poznać się najpierw wzajemnie, upewnić, że to na pewno jest "to coś".Nigdy nie możesz być pewien, że Twoja obecna partnerka będzie tą jedyną do końca życia. Nawet małżeństwo tego nie gwarantuje. Nie popadaj znowu w skrajność. Nawet, gdybyś rozstał się z dziewczyną i zaczął spotykać z inną- normalna sprawa. Ja bym wcale nie stwierdziła, że "zmieniasz dziewczyny jak rękawiczki". Co innego, gdybyś co miesiąc przyprowadzał inną i końca by nie było widać. Idąc Twoim rozumowaniem, to Twoja siostra powinna męża przed rodziną ukrywać, bo jeszcze się rozstaną i będzie, że "zmienia jak rękawiczki".Podsumowując. Dałabym tej znajomości czas, aby sama się rozwijała swoim tempem. Nie znaczy to, że masz kłamać, gdy się z nią umawiasz. Możesz po prostu powiedzieć, że poznałeś kogoś, ale to jeszcze świeża znajomość i nie chcesz zapeszać i, że poznają ją w swoim czasie. Co do choroby dziewczyny- nie wiem, na ile jest to poważna sprawa, ale to Ty się z nią spotykasz. Możesz najwyżej zakomunikować otoczeniu o jej istnieniu, ale to nie znaczy, że masz się ze wszystkiego chyba, że problem leży gdzieś indziej i się jej wstydzisz, masz jakieś wątpliwości... 14 Odpowiedź przez ChloéEstelle 2015-05-22 19:34:52 ChloéEstelle Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-10 Posty: 385 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodzinieA ja rozumiem autora. I wcale nie musi się wstydzić dziewczyny, nie musi miec ona żadnych wad, a rodzice mogą być zupełnie normalni i normalnie to przyjąć. Po prostu jeśli przez prawie ćwierć wieku nie rozmawia się z rodzicami o emocjach, życiu milosnym, nikogo nie przedstawia itp., to człowiek głupio się czuje, wyskakując nagle jak Filip z konopii, bo to dla niego nowe, więc sztuczne, nienaturalne, a przez to krępujące. Zwyczajnie nie wie, jak to się robi, czego nie zrozumieją osoby które miały chłopaków/dziewczyny od lat i rodzice już "swoje przeszli" w tym jestem taką osobą jak Autor, nigdy nie wciągałam rodziców do mojego życia uczuciowego no i problem sie pojawił jak zdecydowaliśmy się z obecnym męzem razem zamieszkać, bo mogliby się wystraszyć, że przychodzą do córki a tu rzeczy jakiegoś faceta Na szczeście rodzice są przyzwyczajeni, że w moje życie wtrącac sie nie wolno, tolerancyjni (przy moim charakterze niezbyt mają inne wyjście ) i kulturalni na tyle, że nie zapytają ani nie powiedzą nic, co mogłoby mnie skrępować. Więc poza tym, że ja czułam się sztucznie i niezręcznie, kompletnie nic złego sie nie stało - a mój mąż również nie należy do najbardziej lubianych narodowości w Polsce. Także głowa do góry - idealnie się czuć raczej nie będziesz, ale wielkiego bólu też być nie powinno. Oczywiście, o ile uważasz, że musisz już to robić - ja tak nie uważałam, więc poznali się niedługo przed ślubem i też żyją. 15 Odpowiedź przez qw123 2015-07-12 14:14:39 qw123 Powoli się zadomawiam Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-04-22 Posty: 50 Odp: Przedstawienie dziewczyny rodziniePrzedstawiłem ją w sensie powiedziałem o niej i nie było żadnej tragedii - wszyscy przyjęli to całkiem normalnie i nawet rozmawiam z mamą czasem na takie tematy. Fakt faktem, że na początku było jest to, że po 2 tygodniach jak im powiedziałem zerwaliśmy. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Mam na imię Marcin i ostatnio przydarzyła mi się bardzo nieprzyjemna sytuacja. Prawie zostałem mężem i ojcem, ale to wszystko runęło w jednej chwili. Wiktoria i ja nie znaliśmy się długo, poznaliśmy się na urodzinach naszego wspólnego kolegi. W tym czasie miałem już dziewczynę, ale moja nowa znajoma zupełnie się tym nie przejęła. Zaczęła nawiązywać ze mną kontakt w każdy możliwy sposób. Kilka miesięcy później zerwałem z dziewczyną, a Wiktoria nie traciła ani chwili. Oczywiście, nie miałem nic przeciwko temu, więc zaczęliśmy się regularnie spotykać. Świetnie się razem bawiliśmy, imprezowaliśmy, chodziliśmy do kina, a nawet podróżowaliśmy. Nie chciałem planować nic poważnego, bo mimo wszystko nie czułem do niej wielkiej miłości. A ona najwyraźniej dobrze zdawała sobie z tego sprawę, ponieważ bardzo szybko zrobiła mi „prezent”. Pewnego dnia Wiktoria przyszła do mnie i powiedziała, że ​​spodziewa się dziecka. No i jak w takiej sytuacji zachowałby się porządny człowiek? – Zgadza się, zaproponowałby jej małżeństwo. Tak też zrobiłem. Pogodziłem się z takim stanem rzeczy, poza tym z Wiktorii była całkiem fajna dziewczyna. Kupiłem pierścionek, podszedłem do niej z kwiatami i, jak należy, uklęknąłem na jedno kolano i się oświadczyłem. Oczywiście była bardzo szczęśliwa i szybko wprowadziła się do mojego mieszkania. Zaczęliśmy przygotowywać się do ślubu i narodzin dziecka. Wkrótce zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Od razu powinno mnie to zaniepokoić: Karolina nigdy nie zabrała mnie ze sobą na wizytę u lekarza, nigdy w żaden sposób nie komentowała swojej ciąży. Po prostu nie miała ochoty o tym rozmawiać. Mniej więcej miesiąc później zapytałem, kiedy na USG będziemy mogli sprawdzić płeć dziecka. Warto byłoby się dowiedzieć. W tym momencie Wiktoria zmarszczyła brwi i powiedziała, że ​​jest jeszcze za wcześnie, że nic nie będzie widać. Równocześnie zrobiła się bardzo aktywna w naszym życiu intymnym. Pieniędzy nam nie wystarczało. Kupiłem wózek i łóżeczko, znajomi dali nam dużo ubranek i zabawek. Krewni ustawiali się w kolejkę, żeby pogratulować nam pierworodnego. Tymczasem dni ciągnęły się powoli i nieciekawie. Wracałem do domu, jadłem obiad i szedłem spać. A w piątym miesiącu ciąży zacząłem zauważać, że brzuch mojej narzeczonej w ogóle nie urósł. Próbowałem pytać, dlaczego brzuszek jest taki mały, może coś się stało dziecku, dlaczego do tej pory nie zrobiła USG? Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Chyba to wtedy po raz pierwszy pojawiły się u mnie wątpliwości. Zbliżał się dzień ślubu. Tak przy okazji, cichy ślub cywilny wzięliśmy już wcześniej, teraz czekaliśmy tylko na uroczystość w kościele i na wesele. Dzień przed ślubem przyjechała moja babcia, która mieszkała daleko od nas. Długo rozmawiała z moją narzeczoną, a potem przyszła do mnie i powiedziała: „Wiktoria nie jest w ciąży, ona cię oszukuje”. Aż się w środku zatrząsłem. Czyli gdzieś się w rozmowie z babcią wygadała… Poszedłem do niej i postawiłem warunek – idziemy razem na badanie, żeby wszystko potwierdzić. Wtedy się przyznała. Ślub został odwołany. Za to złożyłem pozew o rozwód. Takiego rozczarowania, urazy i smutku nie czułem od dawna. Przyzwyczaiłem się już do myśli, że wkrótce zostanę ojcem.

razu pewnego dziewczyne poznałem